Przed nami wyścig Formuły 1 o Grand Prix Włoch, który rozegra się na legendarnym torze Monza, opodal Mediolanu, miasta słynącego na świecie z piękna, mody i piłki nożnej. Jakby tego nie było dość, od kilku tygodni trwają dyskusje o włoskim zespole Ferrari borykającym się z problemami kadrowymi.

Po wypadku Felipe Massy trudno było o gorszego kandydata niż Luca Badoer, o czym wiedzieli chyba wszyscy, z małym wyjątkiem: kierownictwa stajni.
Jako że Ferrari to marka nie byle jaka i niemal każdy marzy, by zasiąść za kierownicą czerwonego bolidu, a jesień skłania do przygotowań na następny sezon, nie ustawały spekulacje na temat tego kto, kiedy i na jak długo zastąpi Lucę.
Nawet polscy dziennikarze dali się uwieść tej atmosferze podsyconej dodatkowo artykułem we włoskiej gazecie „La Gazetta dello Sport”, według którego Robert Kubica miał wystartować w barwach czerwieni już na Monzy.

Tymczasem włoska passa trwa, czego dowodem wyścig o Grand Prix Belgii, gdyż jego gwiazdą był nie kto inny lecz Włoch, Giancarlo Fisichella. Nienajmłodszy już kierowca w początkującym, dość słabym teamie uzyskał pierwsze pole startowe i drugą pozycję w wyścigu, zdobywając tym samym pierwsze punkty dla swojego zespołu Force India. Czy można dziwić się reakcji władz Ferrari i decyzji że już od następnego wyścigu Lucę zastąpi Fisico? Chyba nie. Giancarlo ma pozostać w Ferrari do końca sezonu 2009 i dłużej, co może oznaczać, że ma zagwarantowaną pozycję na sezon 2010, przynajmniej w charakterze testującego. Giancarlo daje też duże nadzieje na odbudowę włoskiego ducha walki we włoskim zespole a stąd już tylko krok do kolejnej dominacji Włochów na torze i podium.

Mamy zatem przed sobą wyścig we Włoszech a cały świat będzie patrzył na włoski zespół z nowym, choć już doświadczonym, włoskim kierowcą, bo i zespół, i kierowca dostają swoją wielką szansę, w dodatku we własnym kraju. Czy rzeczywiście Włosi wezmą wszystko? Zobaczymy już za tydzień.

źródło: Autodrom.pl