Mark Webber na RedBullu w pełni zasłużenie wygrał wyścig Formuły 1 o Grand Prix Wielkiej Brytanii. Po pasjonującym tuż po starcie pojedynku ze zdobywcą Pole Position, Sebastianem Vettelem, objął prowadzenie i nikomu nie pozostawił złudzeń, kto jest najszybszy. Przez cały czas zwiększał swoją przewagę i nawet wyjazd samochodu bezpieczeństwa nie przeszkodził mu w odniesieniu wspaniałego zwycięstwa na słynnym torze Silverstone. Drugi na podium stanął Lewis Hamilton z zespołu McLarena, a trzecie miejsce zajął Nico Rosberg z Mercedesa.
Zwycięstwo Webbera dało mu naprawdę wiele powodów do zadowolenia. Po pierwsze wygrał kolejny wyścig i było to jego piąte zwycięstwo w karierze.
Po drugie przeskoczył w klasyfikacji mistrzostw swojego kolegę Sebastiana Vettela i zajmuje teraz trzecią pozycję. Po trzecie utarł nosa swoim szefom, którzy stawiając wyraźnie na Vettela postanowili przed sobotnimi kwalifikacjami w samochodzie Vettela zamontować nową wersję spojlera - jedyny egzemplarz, który im pozostał i pochodził właśnie z samochodu Webbera.
Atmosfera w zespole RedBulla zaczyna być coraz bardziej napięta. Pomimo zaprzeczeń ze strony kierownictwa i szefa, Christiana Hornera, mogliśmy na własne oczy zauważyć, że nie wszystko jest należytym porządku. Już po sobotnich kwalifikacjach Mark Webber nie krył niezadowolenia i nie ukrywał tego nawet podczas konferencji prasowej.
Start do wyścigu i twarda walka, na granicy faula, tylko potwierdziła wcześniejsze domysły, że żaden z kierowców nie zamierza odpuszczać. Vettel swoją agresywną jazdą pozbawił sam siebie podium w brytyjskim Grand Prix. Po przegranym starcie z Webberem na pierwszym zakręcie naraził się jeszcze Hamiltonowi, który jechał tuż za dwoma walczącymi RedBullami. Najprawdopodobniej doszło pomiędzy samochodami do drobnego kontaktu, w efekcie którego Vettel przebił tylną oponę. Zjazd do boksu zepchnął go na ostatnią pozycję i tylko dzięki wyjazdowi samochodu bezpieczeństwa zdołał uratować dla siebie i dla zespołu 6 punktów, kończąc wyścig na pozycji siódmej.
Wyścig był ogromnie pasjonujący, a ostra walka toczyła się zwłaszcza na dalszych pozycjach. W samej czołówce kierowcy starali się jechać swoim rytmem. Olbrzymiego pecha miał Robert Kubica. Polak startował z szóstej pozycji i tuż po starcie awansował na miejsce 3-cie. Miał jednak cały czas bardzo blisko za sobą Nico Rosberga na Mercedesie, który dzięki opóźnionej wizycie w boksach zdołał przeskoczyć Polaka podczas postoju w boksach.
Z kolei czwartej pozycji pozbawił Kubicę Fernando Alonso. Kierowca Ferrari podczas jednego z ataków po małej przepychance ściął zakręt i poboczem wyprzedził polskiego zawodnika. Ale to nie był jeszcze największy dramat Kubica, który rozpoczął się kilka okrążeń po niefortunnym ataku Alonso - Hiszpan zresztą otrzymał karę od sędziów za nieprzepisowe wyprzedzanie. W Renault Polaka doszło do awarii jednego z mechanizmów sterujących silnikiem i świetne piąte miejsce wymknęło się Robertowi, gdyż był zmuszony odstawić uszkodzony pojazd do garażu i zakończyć przedwcześnie wyścig.
Znakomicie jak na te warunki i przedwyścigowe prognozy pojechali kierowcy McLarena. Odpadnięcie z czołówki Vettela i słaby start Alonso ułatwiły Hamiltonowi zadanie, który wprawdzie nie mógł w żaden sposób dogonić Marka Webbera, ale też żaden z jadących za nim konkurentów nie stanowił ani na moment zagrożenia dla Hamiltona.
Dla drugiego kierowcy McLarena, Jensona Buttona, była to prawdziwa krucjata z 14 pozycji na miejsce czwarte. Obrońca tytuły znakomicie wystartował i jeszcze przed pierwszym zakrętem minął kilku rywali. Kiedy pierwsze emocje opadły, Button sobie tylko jak zwykle znanym sposobem potrafił oszczędzać miękkie opony i gdy jadący przed nim rywale kolejno zjeżdżali do boksów, Anglik awansował na kolejne pozycje, ciągle jadąc bardzo szybkim tempem. A kiedy przyszła kolej na jego zjazd na wymianę opon, miał wystarczająco dużą przewagę, aby pozostać na czwartej pozycji. Wprawdzie nie dogonił jadącego przed nim Rosberga, ale i tak jest to rewelacyjny wynik, a zdobyte przez Buttona punkty pozwoliły mu na zachowanie pozycji wicelidera mistrzostw.
Żadnego powodu do zadowolenia nie mieli za to kierowcy Ferrari. Felipe Massa ukończył wyścig na pozycji 15-tej, a Fernando Alonso ledwie jedno oczko lepiej. Alonso stał się na dodatek negatywnym bohaterem tego wyścigu. Najpierw fatalny start zepchnął go kilka pozycji w dół. Później rozpychał się podczas wyprzedzania Massy, co omal nie skończyło się zderzeniem obu Ferrari. Kolejny atak, na Kubicę, i kolejna wpadka - wyprzedzanie poboczem. Brak reakcji ze strony kierownictwa Ferrari spowodowało, że Alonso otrzymał karę "drive through" w najgorszym momencie, gdy na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa. Alonso mógł odbyć swoją karę dopiero po zjechaniu Safety Car'a z toru, czyli wtedy, gdy cała stawka ścieśniła się niwelując straty! Alonso w końcówce stoczył jeszcze pojedynek z Tonio Liuzzim na Force India, ale bezskutecznie. Kolejny zjazd do boksów po nowiutkie opony przyniósł tylko kierowcy Ferrari, niejako na pocieszenie, najlepsze okrążenie wyścigu…
Z kolei o emocje w końcówce zatroszczył się Sebastian Vettel. W pierwszej fazie wyścigu wydawało się, że przebicie opony i wczesny zjazd do boksów nie pozwolą Niemcowi na zdobycie punktów. Tymczasem gdy na tor wyjechał wspomniany już wcześniej samochód bezpieczeństwa, sytuacja odwróciła się diametralnie. Vettel dysponując najszybszym w stawce samochodem "łykał" rywali po kolei i przesuwał się w kierunku punktowanej dziesiątki. Najpierw doprowadził do błędu jadącego przed nim Petrova. Rosyjski debiutant nie wytrzymał presji i popełnił błąd na jednym z zakrętów.
Gdy dojeżdżał do Michaela Schumachera, wydawało się, że były mistrz stawi Vettelowi opór. Jednak szybkość RedBulla była oszałamiająca i kierowca Mercedesa nie miał żadnych szans. Dopiero za kolejnym Niemcem, Adrianem Sutilem na Force India, pretendent do tytułu zatrzymał się na dłużej. Wszyscy kibice z zapartym tchem obserwowali, jak na zakrętach Vettel niebezpiecznie zbliża się do Sutila. Jednak na prostych odcinkach szybszy okazywał się kierowca ForceIndia. Pojedynek trwał przez kilka okrążeń i wydawało się, że Vettel nie da rady i dociągnie do końca na miejscu ósmym, gdy na ostatnim okrążeniu kierowca RedBulla nie wytrzymał nerwowo, desperacko zaatakował Sutila i wyprzedził, chociaż zrobił to w sposób mało elegancki - wypychając jadącego tuż obok w zakręcie Sutila na zewnętrzną. Twarda walka opłaciła się i przyniosła Vettelowi dodatkowo dwa punkty, czyli Niemiec ostatecznie zdobył w tym wyścigu 6 punktów.
Kolejny świetny wyścig zaliczyli weteran i nowicjusz, czyli Rubens Barichello i Kamui Kobayashi. Obaj już w poprzednim wyścigu pokazali, że znajdują się na fali wznoszącej. Potwierdziło się to i w Silverstone. Jadąc równym tempem i nie wdając się w żadne awantury Barichello dojechał do mety piąty, a tuż za nim młody Japończyk, dla którego jest to najlepszy wynik w aktualnym sezonie.
Michael Schumacher znowu nie zachwycił swoich wielbicieli, ale tym razem zdobył dla zespołu kolejne punkty i dzięki temu, że Renault nie zdobyło w ogóle żadnych punktów w Grand Prix Anglii, przewaga Mercedesa w klasyfikacji konstruktorów wzrosła do 27 punktów.
Wyniki wyścigu Grand Prix Anglii 2010