Rubens Barichello miał wielkie szanse aby zostać zwycięzca wyścigu w Niemczech. Niestety zespół odebrał mu pewne podium.

Ukończywszy wyścig na szóstej pozycji Brazylijczyk nie krył rozczarowania czy wręcz złości na swój zespół. Barichello wygrał start i to on prowadził wyścig aż do 20 okrążenia, kiedy to zjechał po raz pierwszy do boksów na tankowanie. Po powrocie na tor utknął za swoim rodakiem na Ferrari Felipe Massą, którego w żaden sposób nie był w stanie wyprzedzić.

Ale to nie było największym dramatem Brazylijczyka, gdyż jego główny rywal do zwycięstwa Mark Webber został ukarany przez sędziów karnym przejazdem przez boksy tzw. "DriveTrough" za niebezpieczny atak na swojego rywala tuż po starcie. Wszystko więc wskazywało na to, że Barichello powalczy jeszcze o zwycięstwo.

Tymczasem podczas drugiego postoju jego mechanicy mieli problemy z maszyną tankującą i do samochodu Rubensa nie zostało wlane tyle paliwa ile planowano. W efekcie Barichello musiał ponownie zjechać na tankowanie i to spowodowało jego spadek za Buttona i w ostateczności szóstą pozycję w wyścigu.

"To był dobry pokaz ze strony zespołu, jak przegrać wyścig." - skomentował Barichello dla BBC tuż po przekroczeniu linii mety. "Jestem zdruzgotany tym, co się stało. Zrobiłem wszystko, co było do zrobienia. Do pierwszego zakrętu wjechałem jako pierwszy, a potem oni przegrali mój wyścig. Jeśli to co się stało jest rzeczywistością, to jesteśmy na dobrej drodze do przegrania obu tytułów mistrzowskich. Przykro mi z mojego powodu i zespołu. Chcąc być naprawdę szczerym, chciałbym w tej chwili wsiąść do samolotu i polecieć do domu. Nie chcę rozmawiać z nikim więcej z zespołu. Wszystko to będzie 'bla bla bla' i nie chcę tego słuchać."

źródło: Autodrom.pl