Sensacja w kwalifikacjach - BrawnGP na topie
Tego nikt się nie spodziewał, a przynajmniej nie przed miesiącem. Zespół, którego losy w tegorocznych mistrzostwach jeszcze pod koniec lutego nie były pewne, staje się najszybszym w kwalifikacjach do pierwszego wyścigu sezonu GP Australii. Były zespół Hondy pod nową nazwą Brawn GP, wykupiony przez dyrektora technicznego Hondy Rossa Brawna wraz ze wspólnikami, zajmuje pierwsze dwa miejsca na polach startowych w Melbourne. Szczęśliwym zdobywcą pierwszego pola jest Jenson Button, który po raz ostatni startował z tej pozycji do wyścigu w 2006 roku również w GP Australii. Obok niego wystartuje partner Rubens Barichello, brazylijski weteran, uczestnik największej liczby Grand Prix (występ w Australii będzie jego 271 startem), któremu wróżono już odejście na emeryturę i pożegnanie się z torem wyścigowym.
Fatalnie wypadli Ci, których typowano na faworytów całego sezonu. Z wyjątkiem Roberta Kubicy, który zakwalifikował się jako czwarty do wyścigu, cała czołówka, czyli obydwa McLareny z obrońcą tytułu Lewisem Hamiltonem i Kovalainenem, obydwa Ferrari z Massą i Raikkonenem, a także Alonso na Renault i Heidfeld na BMW spisywali się nie tylko poniżej oczekiwań, ale wręcz zaskakująco słabo. Hamilton nawet nie dokończył swojego występu w drugiej sesji kwalifikacji ze względu na problemy z samochodem. W efekcie wystartuje z 15 pola i będzie to jego najgorsza pozycja w całej historii występów (nie licząc ubiegłorocznego Grand Prix Włoch , ale wtedy do złej pozycji startowej Anglika przyczyniła się pogoda).
Kolejnym przegranym jest zespół Ferrari, który od początku ogłaszał wszem i wobec, że już do pierwszego wyścigu wystartuje ze słynnym już, niekoniecznie w pozytywnym tego słowa znaczeniu, systemem KERS. Można już śmiało powiedzieć, że system ten, pomimo tego, że ciągle jest w fazie rozwoju, nie przyniósł oczekiwanych rezultatów i pokładanych w nim nadziei. Przynajmniej jeśli chodzi o część kwalifikacyjną. Właśnie zawodnicy Ferrari uzyskali najlepsze pozycje spośród tych, którzy używali w kwalifikacjach systemu KERS. A były to pozycje 7-ma i 9-ta. KERS nie pomógł również ani Fernando Alonso (pozycja 12-ta), ani Nickowi Heidfeldowi (pozycja 11-ta). Sprytnie zagrało BMW, które tylko w samochodzie Heidfelda zamontowało KERS, natomiast Kubica nie miał tego urządzenia w samochodzie ze względu na rzekomo swoją większą wagę. Dodatkowe kilogramy systemu miałyby uniemożliwić odpowiedni rozkład balastu w samochodzie Polaka. Zrezygnowano więc z systemu i chyba tylko dzięki temu pozycja Kubicy jest tak wysoka.
Świetnie pojechał debiutant w zespole RedBulla, Sebastian Vettel. Przegrał on tylko z obydwoma samochodami Browna, ale pokonał nie tylko świetnych rywali, ale przede wszystkim kolegę z zespołu Marka Webbera. Australijczyk ma zresztą sporo pecha w tym sezonie. Ze względu na złamanie nogi i rehabilitację dopiero niedawno wsiadł do swojego bolidu. Ominęła go cała faza testów, przez co kierownictwo zespołu do ostatniej chwili nie było pewne, czy Webber odzyska dawną formę i być może z tego powodu przed Grand Prix Australii zgłosili jako swojego kierowcę rezerwowego … weterana Davida Coultharda. Webber jednak bez problemu zakwalifikował się do trzeciej części kwalifikacji i osiągając dobre czasy przez moment wydawało się, że to właśnie on będzie tym lepszym z dwójki kierowców RedBulla. Austracki zespół również przygotował na pierwszy wyścig bolidy bez systemu KERS i również na tym zyskał.
W cieniu sensacji pierwszego Pole Position dla zespołu Brown GP występowali kierowcy Toyoty Timo Glock i Jarno Trulli. Bez większych trudności przeszli obie części kwalifikacji zajmując ostatecznie miejsca odpowiednio 6-te i 8-me. Razem z niespodziewanym zwycięzcą wszystkich trzech treningów Nico Rosbergiem na Williamsie z silnikiem Toyoty (5-te pole) uzupełnili pierwszą dziesiątkę na starcie.
Wielu ekspertów, zwłaszcza z tych zespołów, które wypadły słabo, upatruje takiego stanu rzeczy w magicznym elemencie umieszczonym w tylnej części podwozia, zwanym dyfuzorem. Trzy zespoły - Toyota, Williams i Brown zostały jeszcze przed startem do piątkowych treningów oskarżone o zastosowanie profilu owego dyfuzora, który jest niezgodny z regulaminem. Złożono protest do władz sportowych FIA. Zarzut został uchylono i stwierdzono, że owe rozwiązania nie naruszają żadnego z zapisów regulaminu. Nie oznacza to, że sprawa została całkowicie zamknięta. Mówi się za kulisami, że niektóre zespoły wniosą apelację od decyzji, ale dopiero po niedzielnym wyścigu.
Wracając do kwestii sportowych jeśli szybkość samochodów Browna potwierdzi się, możemy być w niedzielę świadkami nie byle jakiej sensacji. Jak się okazuje pochopne decyzje nie zawsze są opłacalne. Honda wystawiając cały zespół na sprzedaż straciła swoją największą szansę na poważne zaistnienie w Formule 1 i być może na walkę o tytuł mistrzowski. Zrezygnowali przecież w momencie, kiedy samochód był już prawie całkowicie gotowy. Jednak nie można zapomnieć o tym, że sprytny Ross Brawn w odpowiednim momencie zadbał o silniki Mercedesa dla swojego zespołu, co nie jest bez znaczenia dla osiągów nowo zaprojektowanego bolidu.
źródło: Autodrom.pl