Nowy system punktowy w F1
Kolejna rewolucja w Formule 1 dotyczy tym razem systemu punktowego. Już w ubiegłym roku Bernie Ecclestone wyraził swoje niezadowolenie z powodu sposobu, w jakim rozstrzygnęła się walka o tytuł mistrzowski. Największe zastrzeżenie dotyczyło faktu, że Lewis Hamilton wcale nie musiał walczyć o zwycięstwo. Wystarczyło mu, że dojedzie na określonej pozycji, aby pokonać swojego rywala i zostać Mistrzem Świata ze względu na większą ilość uzbieranych punktów w całym sezonie.
Dla wszechwładnego Bossa Formuły 1 stało się niedopuszczalne, że sens ścigania się został tak wypaczony. Zdaniem Brytyjczyka w każdym wyścigu kierowcy powinni walczyć przede wszystkim o zwycięstwo, dlatego też zrodził się pomysł, aby wprowadzić system medalowy tak, jak na Olimpiadzie. Nie wszystkim pomysł się od razu spodobał, ale presja decyzji była wielka. W lutym organizacja zrzeszająca zespoły F1 FOTA wyszła z propozycją, aby rzeczywiście zmienić system punktowania kierowców i bardziej premiować zwycięzcę każdego wyścigu. Aktualny system 10-8-6-… (pierwszych trzech na podium) miał zostać w 2010 roku zmieniony na 12-9-7-…, a więc zwycięzca otrzymałby 3 punkty więcej niż drugi na mecie, a nie jak dotychczas 2 pkt.
Jednak to okazało się niewystarczające dla upartego Anglika, który wywierał presję i forsował nieustannie swój pomysł z systemem medalowym. W końcu FIA uległo i zaproponowało system, w którym Mistrzem Świata zostanie zawodnik, który wygra najwięcej wyścigów w sezonie. System punktowy zostanie jednak zachowany i będzie wyznacznikiem dla kierowców zajmujących dalsze miejsca w klasyfikacji, a także będzie miał rozstrzygającą rolę w przypadku, gdyby dwóch lub więcej kierowców miało tyle samo zwycięstw. Wtedy liczyć się będzie różnica punktowa.
Rozstrzygnięcia dotyczące kolejności w klasyfikacji konstruktorów pozostają bez zmian. Nowy system ma obowiązywać już od pierwszego wyścigu GP Australii w tym sezonie.
Należy przypomnieć, że nie jest to pierwsza zmiana system u punktowego w Formule 1.
Na początku lat 50-tych punkty do klasyfikacji otrzymywało tylko pięciu pierwszych kierowców (8-6-4-3-2), a dodatkowo można było zarobić punkt za najszybsze okrążenie w wyścigu.
Na początku lat 60-tych zabrano autorowi najszybszego okrążenia 1 punkt, za to jeden więcej otrzymał zwycięzca, a także szósty na mecie był także zawodnikiem premiowanym 1 punktem (9-6-4-3-2-1). Taki system utrzymał się aż do roku 1991, kiedy dodano kolejny punkt zwycięzcy. Różnica między pierwszym a drugim wyniosła więc 4 punkty (10-6-4-3-2-1). W tamtym okresie często występowała dominacja jednego zespołu. Zwycięzcy wyścigów szybko zdobywali przewagę nad resztą stawki i często przed czasem zapewniali sobie zwycięstwo. Rekordzistą jest tutaj Nigel Mansell, który na swoim Williamsie zdobył tytuł Mistrza Świata już w swoim 11-tym występie na 16 wyścigów w sezonie.
Pomimo tego system ten utrzymał się aż do roku 2003. Ilość zespołów występujących w Formule 1 drastycznie spadła i aby utrzymać te, które jeszcze zostały wprowadzono dość rewolucyjną zmianę, która premiowała aż 8 zawodników na mecie (10-8-6-5-4-3-2-1). Wiązało się to z tym, że za każdy zdobyty punkt w Mistrzostwach Świata zespół otrzymuje pewne gratyfikacje pieniężne od organizacji Bernie Ecclestona, która zajmuje się sprawami biznesowymi, w tym podziałem środków finansowych.
Zmniejszyła się zatem przewaga punktowa zwycięzcy na drugim zawodnikiem z 4 do 2 punktów. I tutaj faktycznie dużą rolę zaczęli odgrywać tzw. „ciułacze” punktów. Mało brakowało, aby w sezonie 2003 Mistrzem Świata został młodziutki Kimi Raikkonen, który wygrał jeden tylko wyścig w porównaniu do 6 zwycięstw Michaela Schumachera. Fin za to aż 7-krotnie zajmował drugie miejsce i końcowym efekcie tylko 2 punktami przegrał z wybitnym Niemcem.
Tym razem po 7 latach zdecydowano się na kolejną zmianę, który bardzo drastycznie będzie promował zwycięstwa w wyścigu. Można się spierać, czy system ten dostarczy nam adekwatnych wrażeń i czy kierowcy w każdym wyścigu będą rywalizować o najwyższą stawkę bez żadnych kalkulacji i kunktatorstwa.
Jak zwykle testem skuteczności dla tego typu rozwiązań będzie czas.
źródło: Autodrom.pl