Uff... Pierwszy wyścig nowego sezonu za nami. Niektóre prognozy z testów potwierdziły się. Inne wcale. Szefowie zespołów odnaleźli już swój punkt odniesienia do rzeczywistości i przyszedł czas na zweryfikowanie planów i ambicji. I chociaż czasu nie jest wiele, gdyż następny wyścig już w najbliższą niedzielę, to jednak warto przez chwilę się zastanowić, jak wygląda sytuacja w stawce. Przyjrzyjmy się bliżej osiągom poszczególnych zespołów.
Renault - zwycięzca
Obrońca tytułu mistrzowskiego godnie rozpoczął nowy sezon, jakby przypominając wszystkim, kto tu jest aktualnie mistrzem świata. I chociaż przewaga nad drugim Michaelem Schumacherem była niewielka, to zespół Renault ma powody do zadowolenia. Wprawdzie drugi z kierowców nie dojechał do mety ze względu na awarię hydrauliki w samochodzie. Pomimo przeprosin zespołu nie sądzę, aby ktokolwiek zmartwił się tym faktem. W końcu wszyscy już przyzwyczailiśmy się, że w samochodzie Giancarlo Fisichelli albo coś się psuje, albo samochód jest po prostu za wolny. I jak tu nie być przesądnym.
Ferrari - powrót
Zapowiadało się nieźle, ale tylko Michael Schumacher pokazał, na co go stać w nowym Ferrari i sprawiał wrażenie, że bardziej się cieszył z miejsca drugiego niż Alonso z pierwszego. Czemu? Można w pełni zrozumieć zadowolenie Niemca, którego już wszystkie media chciały wysłać na emeryturę. Jak widać nowemu i młodemu koledze z zespołu - Felippe Massa - jeszcze dużo brakuje do poziomu mistrza. A Ferrari pokazało, że potrafi wyciągać wnioski i ciężko pracować. Samochód wydaje się być szybki i niezawodny. Brawo!
McLaren-Mercedes - potencjał
McLaren po raz kolejny obdarzył siebie i kibiców mieszanymi emocjami. Występ w kwalifikacjach nie wróżył wiele dobrego. Juan Pablo Montoya tylko piąty, a Räikkönen, jakby chcąc przypomnieć nam wszystkim dlaczego nie zdobył w ubiegłym roku tytułu - ostatni. Specjaliści od McLarena pewnie już znają przyczynę piruetów, które wykręcał Räikkönen na 3 kołach w kwalifikacjach. Pozostaje pytanie: Dlaczego dzieją się takie rzeczy w jednym z najlepszych zespołów wyścigowych świata? I zwykle temu samemu kierowcy? I ponownie, tak jak w roku ubiegłym, mieliśmy okazję obserwować wspaniały pościg Fina za czołówką. I jakże skuteczny! Pozwolił mu na zajęcie rewelacyjnego 3 miejsca! W 2004 roku, gdy przewaga Michaela Schumachera nad resztą stawki była druzgocąca, pojawiły się pomysły, żeby Niemiec startował z ostatniej pozycji, a wtedy będą równe szanse dla wszystkich. Jak widać Räikkönen testuje ten pomysł na własnej skórze... Słowo o Montoi? Proszę bardzo. Rozpoczął piąty - skończył piąty. Jakieś emocje? Kolumbijczyk znowu jeździ miernie i możnaby pomyśleć, że jeszcze nie skończył wakacji.
Honda - ambicje
Wszyscy już przed sezonem wspominali, że Honda ze swoim własnym silnikiem i zespołem może być bardzo mocna. Potwierdziło się to w wyścigu w Bahrainie. Bardzo dobre kwalifikacje: 3-cie i 6-te miejsce, a w wyścigu Jenson Button tuż za podium. Oczywiście nasuwa się powątpiewanie, czy którykolwiek z kierowców Hondy będzie w stanie wygrać chociażby z Räikkönenem startującym z ostatniej pozycji? Wiemy jednak, że Honda jest bardzo ambitna i potrafi zbudować samochód, który w rezultacie może skompensować braki własnych kierowców. Szanse na zwycięstwa są bardzo duże, chociaż w tej chwili bezpośrednim rywalem wydaje się być Williams.
Williams - niespodzianka
Zaskoczenie wynikami dwóch Williamsów było bardzo duże. A przyczyn zaskoczenia było wiele. Po pierwsze zespół Franka Williamsa opuścił dostawca silników BMW. Rozstanie po wieloletniej współpracy nastręcza wiele trudności. Po drugie w ostatnich latach Williams nie dysponował zbyt dobrym samochodem. Wszyscy pamiętają jeszcze nieudaną próbę aerodynamicznej awangardy z roku 2004. Wydawało się, że niemożność zbudowania dobrego samochodu i utrata stałego partnera będzie dla zespołu Williamsa miażdżąca. Jednym słowem jeszcze jeden sezon na przeczekanie. Nikogo mocno nie zdziwiło zatrudnienie w takiej sytuacji młodziutkiego Niemca Nico Rosberga. Wprawdzie jest utalentowanym kierowcą, ale też nie jest zbyt mocno drogi. I co? I ogromna niespodzianka! Okazało się, że silniki nowego dostawcy Cosworth-a są rewelacyjne, a Williams od wielu lat nie zbudował tak dobrego samochodu! Jakby tego było mało Nico Rosberg pokazał, że już niedługo będzie walczył z Markiem Webberem o prymat w zespole. Australijczyk startując z siódmej pozycji dojechał do mety na szóstym miejscu. Za to Niemiec, po nieudanym starcie i wizycie na poboczu rzucił się w pościg z przedostatniego miejsca i dojechał na metę tuż za swoim kolegą z zespołu! Kto wie, co jeszcze pokaże Williams...
Druga liga i ogony
Toyota, BMW, RedBull, Midland, ToroRosso i Super Aguri. Po pierwszym wyścigu trudno do końca określić, który z zespołów będzie próbował dołączyć do czołówki, a który będzie stanowił tło rywalizacji. Naturalnie ostatniego słowa nie powiedziało BMW. Start raczej nieudany. O katastrofie można mówić obserwując wyniki Toyoty. Tajemnicą jest też RedBull, któremu nie wiadomo czy na dobre wyjdzie rywalizowanie z siostrzanym zespołem ToroRosso. Midland z nowym samochodem, nowym zespołem i silnikiem Toyoty (czy na pewno nowym?). Czy okaże się lepszy od swojego dostawcy? No i na koniec Super Aguri. Tutaj raczej specjaliści są zgodni, że będzie to stały bywalec ostatnich pól startowych. Ale czy ktoś jeszcze w grudniu wierzył, że Aguri Suzuki zdoła wystawić jedenasty zespół do walki? Uważajmy więc na tych Japończyków, bo są gotowi sprawić dużą niespodziankę...
Weryfikacji ciąg dalszy nastąpi już niedzielę. Jaki wpływ na wyniki będzie miała tropikalna pogoda w Malezji? Zobaczymy.
źródło: S.S.