Schumacher wraca do ścigania
A więc jednak! Długo na emeryturze Michael Schumacher nie wytrzymał. Trzy pełne sezony błąkał się siedmiokrotny Mistrz Świata Formuły 1, rekordzista większości statystyk wyścigów Grand Prix, próbując odnaleźć się w rzeczywistości poza kokpitem. I w końcu podjął decyzję o powrocie na tor, powrocie do zajęcia, które ukochał najbardziej ze wszystkich - ścigania.
Przez trzy ostatnie lata Formuła 1 stała się na tyle atrakcyjna, że utytułowany Niemiec ponownie poczuł głód sukcesu, sprawdzenia się młodszymi o wiele lat rywalami, sprawdzenia swoich możliwości w nowych bolidach. Poczuł, że jeszcze chce mu się zaprząc w kierat kilkunastu eliminacji Mistrzostw Świata, codziennych treningów wytrzymałościowych, dyscypliny mentalnej i fizycznej. Oczywiście chęć spełnienia swojego marzenia i marzenia wszystkich Niemców, aby niemiecki kierowca zwyciężał w niemieckim zespole. Wszystkie te czynniki spowodowały, że drugim w hierarchii wydarzeniem sezonu 2009, po ukoronowaniu nowego Mistrza Świata, stał się powrót Michaela Schumachera do ścigania.
Przedsmak tej decyzji i jej konsekwencje przeżywaliśmy już w połowie tego roku, gdy po wypadku Felipe Massy Schumacher przymierzał się do zastępstwa i ponownego objęcia kierownicy bolidu Ferrari. Wtedy jednak fizyczne niedomaganie nie pozwoliło Schumacherowi na powrót. Ale przedsmak gorączki i emocji , jaka zapanowała w światku Formuły 1, już wtedy przeszedł wszelkie wyobrażenia.
Na dzień przed Wigilią Bożego Narodzenia 2009 Michael Schumacher ogłosił światu, że podjął decyzję o powrocie. I to była sensacyjna wiadomość! Zbyt wielu ludzi pokochało styl jazdy Schumachera, jego bezkompromisowość, niezwykłe opanowanie samochodu, chłodny i skalkulowany umysł, aby w takiej chwili nie krzyknąć z radości. Sam należę do wielkich fanów jego talentu. I w tej chwili absolutnie nie ma dla mnie znaczenia, czy Michael Schumacher będzie walczył o tytuł mistrzowski już w pierwszym sezonie, czy w drugim lub czy w ogóle go zdobędzie. Najważniejsze jest tylko to, że 41 letni wielokrotny Mistrz Świata nie pozwoli kibicom wyścigów nudzić się, a wielu młodym talentom pokaże, co naprawdę oznacza prowadzenie bolidu na granicy możliwości.
Michael, trzymamy kciuki!
źródło: Autodrom.pl