To miało być wspaniałe zakończenie sezonu Indy - wyścig w Las Vegas z główną nagrodą w wysokości 5 mln dolarów ufundowaną kierowcy, startującemu z tzw. "dziką kartą", czyli nie biorącego udziału w pełnym cyklu zawodów. Niestety dla Dana Wheldona, który uchodził za faworyta do zwycięstwa w tej kategorii, wyścig zakończył się tragicznie. Brytyjczyk poniósł śmierć uczestnicząc w potężnym karambolu 15 bolidów, do którego doszło na 12 okrążeniuw.

Na bardzo szybkim owalnym torze w Las Vegas do wyścigu ruszyło aż 34 kierowców - rekord tej serii wyścigowej. Tylko jeszcze w Indianapolis bierze udział w wyścigu podobna liczba zawodników - 33.

Prowadzący Dallarę z numerem '77' Wheldon nie był w stanie uniknąć kolizji ze zderzającymi się przed nim samochodami rywali. Jego bolid wzniósł się w powietrze i rozstrzaskał się o mur ogradzający szybki, nachylony pod kątem 20 stopni, wiraż. W chaosie, do jakiego doszło, maszyny dwóch innych kierowców także wzbiły się w powietrze, rozbijając się o ogrodznie. Najbardziej ucierpiał jednak bolid Dana Wheldona, a takze sam kierowca, który doznał ciężkich obrażeń głowy. Przewieziony niemal natychmiast do szpitala, zmarł po kilkudziesięciu minutach.

źródło: Autodrom.pl