Jeśli się wymienia nazwisko Rubensa Barichello, to zwykle dzieje się to w kontekście Michaela Shumacera i jego sukcesów w Ferrari.
Niezaprzeczalnie Brazylijczyk przyczynił się do największej dominacji swojego teamu w historii F1, ale gorzkiej pigułki jaką kazano mu przełknąć w sezonie 2001 i 2002 nigdy nie zapomniał.

Barichello rozpoczynał karierę w Formule 1 jeszcze w czasach, gdy ścigał się Ayrton Senna, po którego wypadku rodacy upatrywali w Rubensie jego następcę. Przez wiele lat Barichello wielokrotnie pokazywał, że jest niezwykle szybkim kierowcą. Niestety ścigał się na słabszych samochodach. Ani Jordan, ani Stewart nie byli w stanie zapewnić Brazylijczykowi odpowiedniego sprzętu do walki z najlepszymi.

Przejście do Ferrari miało zmienić tę sytuację. Tam napotkał słynnego Niemca, który wraz z zespołem Ferrari był ogromnie zdeterminowany, aby zdobyć po 20-letniej przerwie tytuł. Gdy cel udało się zrealizować Brazylijczyk miał nadzieję, że zespół pozwoli mu na równorzędną walkę z Schumacherem w kolejnych latach. Wielokrotnie zaskakiwał swoją szybkością i parokrotnie okazał się rzeczywiście zawodnikiem szybszym od swojego partnera. Oficjalnie w zespole nie było ustalonego kierowcy nr 1 i 2. Było jednak wiadomo wszem i wobec, że Barichello jest w Ferrari kierowcą nr 1b. Gdy w sezonie 2001 prowadził wyścig o Grand Prix Austrii z dużą przewagą, otrzymał wyraźnie polecenie ustąpienia jadącemu za nim Schumacherowi. Posłuszny swoim szefom zrobił, co mu kazano. Zdarzenie to odbiło się szerokim echem w światku sportowym. Włączyła się do tego Federacja Samochodowa FIA, która zakazała praktyk niezgodnych z duchem czystej rywalizacji. Nie dało to wiele ambitnemu Brazylijczykowi, ale od tamtej pory ustalanie kolejności podczas wyścigu odbywa się w sposób bardziej zakamuflowany.

Po 5 latach spędzonych w Ferrari, podczas których Schumacher bił kolejne rekordy zwycięstw, Barichello przeszedł do młodego zespołu Hondy z nadzieją na powalczenie o tytuł mistrzowski. Niestety Honda okazała się dysponować jednym z najgorszych samochodów. Nierzadko kierowcy tego zespołu mieli problemy z dojechaniem do mety.

Na sezon 2009 dawny zespół Hondy, przejęty przez geniusza Formuły 1 Rossa Brawna, wybudował samochód na miarę zwycięstw. Startując pod nazwą Brawn GP Barichello ponownie trafił na rywala szybszego od siebie w postaci Jensona Buttona.
Barichello ma już jedną z ostatnich szans (rekordzista występów w F1) na wywalczenie sobie takiej pozycji w zespole, która pozwoli mu odnieść ostateczny sukces.