Sezon 2010 jaki był - podsumowanie.
Nie ulega wątpliwości, że w sezonie 2010 wygrał najszybszy kierowca na najszybszej maszynie, czyli Sebastian Vettel na RedBull'u. Emocjonującą końcówkę możemy również zawdzięczać Vettelowi. Gdyby nie jego błędy i defekty techniczne samochodu w pierwszej połowie sezonu najprawdopodobniej tytuł mistrza zapewniłby sobie kilka wyścigów przed końcem. A tak byliśmy świadkami wspaniałego finiszu młodego Niemca, który w końcówce zdeklasował rywali formą sportową i mentalną.
Nowy regulamin wielką niewiadomą
Na początku sezonu bohaterem był jak zwykle nowy regulamin techniczny obowiązujący od 2010 roku. Zakaz tankowania podczas wyścigu i problemy ze zużywającymi się oponami stanowiły nie lada wyzwanie dla konstruktorów nowych bolidów. Jako pierwsi swój bolid zaprezentowali Włosi z Ferrari. W zespole miał zadebiutować Fernando Alonso, a Massa wrócił po przerwie do ścigania, co dodawało emocji podczas prezentacji nowego modelu. Wielką niewiadomą był nowoutworzony zespół Mercedes GP. Właściwie koncern Mercedesa wykupił istniejący już, zwycięski zespół, Brawn GP, ale powrót legendarnej marki do Formuły 1 jako samodzielny zespół, pobudzał wyobraźnię dziennikarzy. No i oczywiście powrót do ścigania Michaela Schumachera w "Srebrnej Strzale"! Kibice zacierali ręce…
RedBull jednak najszybszy
Początek sezonu objawił nam dominację RedBulla na treningach i awaryjność podczas wyścigów. W swoim debiutanckim wyścigu w barwach Ferrari wygrał Fernando Alonso, chociaż zwycięstwo zawdzięczał awarii samochodu Vettela. W drugim wyścigu niespodziewanym zwycięzcą stał się obrońca tytułu Jenson Button na McLarenie, ale także za sprawą usterki technicznej w samochodzie Vettela. Najszybszy w stawce Vettel wygrał dopiero trzeci wyścig sezonu w Malezji, ale kolejne wyścigi przyniosły niespodziewanie zwycięstwa innych kierowców. W Chinach ponownie wygrał Button, a pierwsze dwa wyścigi w Europie, w Hiszpanii i Monako, zagarnął dla siebie partner z zespołu Vettela - Australijczyk Mark Webber.
Vettel nie wytrzymuje napięcia
Kolejny wyścig w Turcji również zapowiadał dominację samochodów RedBull. Pole Position wywalczył Mark Webber i wydawał się pewnym kandydatem do zwycięstwa. Ale młody Vettel miał coś do udowodnienia i chcąc koniecznie wyprzedzić swojego partnera doprowadził do zderzenia obu pojazdów. To był jeden z kluczowych momentów sezonu. Po kolizji Vettel nie ukończył wyścigu, Webber dojechał na metę dopiero trzeci. Pominąwszy fakt utraty zwycięstwa przez Webbera, w zespole RedBulla pojawił się dodatkowy czynnik, który mógł przeszkodzić w walce o tytuł - wewnętrzna rywalizacja kierowców.
Webber schodzi na drugi plan
Interpretacja zderzenia w Turcji doprowadziła do wielu sporów i dyskusji zarówno w zespole, jak i poza nim. Obserwując z boku wypowiedzi kierownictwa RedBulla, obwiniano bardziej Webbera niż Vettela. Paradoksalnie to Webber był liderem mistrzostw. Pomimo zapewnień płynących z każdej strony, że atmosfera w zespole jest niezmieniona i wszystko jest w najlepszym porządku, gołym okiem można było zauważyć, że stosunki między kierowcami stały się bardziej oficjalne. Od tego momentu forma Webbera jakby zaczęła spadać. Na kolejne swoje Pole Position musiał czekać 6 wyścigów do GP Belgii i było to jego ostatnie pierwsze pole startowe w sezonie. Wygrał jeszcze tylko 2 wyścigi i to dzięki pechowi Vettela.
Gdzie dwóch się bije…
Z nieoficjalnego konfliktu w zespole RedBulla w sposób oczywisty skorzystali konkurenci. W pamiętnej Turcji i dwa tygodnie później w Kanadzie na podium wrócił Lewis Hamilton na McLarenie i odebrał prowadzenie w klasyfikacji Markowi Webberowi. W Grand Prix Europy w hiszpańskiej Walencji Webber był sprawcą najbardziej spektakularnego wypadku sezonu. Po stosunkowo wczesnej zmianie opon ruszył w pościg za całą stawką i po drodze natrafił na klasę słabszego Heikki Kovalainena na Lotusie. Zbyt duża różnica prędkości i brak zrozumienia między kierowcami doprowadziło do zderzenia, po którym RedBull Webbera uniósł się w powietrze jak samolot i spadł na jezdnię koziołkując w kierunku ogrodzenia. Na szczęście kierowca wyszedł z wypadku bez obrażeń, ale stracił kolejne punkty w walce o tytuł. W wyścigu bezkonkurencyjny okazał się Vettel, który nie dał szans rywalom.
Konflikt rozwija się
Podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii konflikt pomiędzy Webberem a Vettelem uległ przesileniu. Do Silverstone RedBull przywiózł dwa nowe przednie spojlery. Niestety podczas treningów Vettel uszkodził swoje przednie skrzydło. Kierownictwo zespołu postanowiło zamontować w samochodzie Vettela skrzyło Webbera, zmuszając tym samym Australijczyka do użycia starej części. Pech chciał, że Vettel podczas startu do wyścigu zostaje potrącony przez jednego z rywali i uszkadza oponę. Zjazd do boksów na wymianę koła rujnuje wyścig Niemcowi, a Webber dojeżdża do mety jako zwycięzca. Nie kryje jednak swojego rozczarowania i przyjmując gratulacje po wyścigu przez radio wykrzykuje: "nieźle, jak na kierowcę numer dwa, co?"
Mini-skandal na Hockenheim
Kolejny wyścig, Grand Prix Niemiec rozegrane na Hockenheim, przyniosło odrodzenie Ferrari, ale też kolejną zażartą dyskusję na temat "team orders", czyli ustalania kolejności kierowców przez kierownictwo ekip. Wyścig wygrał Fernando Alonso, ale tak naprawdę moralnym zwycięzcą wyścigu i zarówno przegranym został Felipe Massa. Brazylijczyk pojechał znakomicie i prowadził wyścig przed swoim kolegą na drugim Ferrari. Alonso podjął kilka prób wyprzedzenia Massy, ale nie dał rady, więc poskarżył się przez radio. Chwilę później cały świat usłyszał, jak Massa dostaje polecenie przepuszczenia Alonso. Gorzka pigułka dla kierowcy wyścigowego, ale Massa jest posłuszny. Na konferencji prasowej tłumaczy, że wyścigi samochodowe to gra zespołowa…
Pewność siebie gubi Vettela
Na Hungaroringu doszło do kolejnej odsłony przedstawienia pt.: "Ja, Vettel". Tym razem poszło o kuriozalny błąd, którego dopuścił się niemiecki kierowca. Podczas wyjazdu na tor samochodu bezpieczeństwa Vettel nie zachował odpowiedniego odstępu pomiędzy własnym bolidem a Safety Car'em. Konkretnie przepis mówi, że kierowca musi zachować odstęp od poprzedzającego go samochodu bezpieczeństwa, który jest nie większy, niż 10 długości bolidu. Sędziowie dopatrzyli się przewinienia i ukarali Vettela karą przejazdu przez boksy. Znajdujący się na prowadzeniu Vettel nie mógł uwierzyć w to, co się stało i przejeżdżając obok budki sędziowskiej pozwolił sobie na niestosowne gestykulacje… Wyścig na Hungaroringu wygrał Webber i powrócił na pozycję lidera mistrzostw.
RedBull wpada w panikę
Kolejny wyścig i kolejny błąd Vettela. W Belgii jak zwykle warunki są zmienne i trudne. Vettel nie potrafi jednak utrzymać nerwów na wodzy. Wiadomo, że jest bardzo szybki i znakomicie panuje nad samochodem. Ale stara wyścigowa prawda mówi, że wyścigów nie wygrywa się samą szybkością. Na zakręcie Bus-Stop Vettel koniecznie chce zaatakować Buttona, ale Anglik zamyka mu drogę. Na śliskiej nawierzchni Vettel traci kontrolę i uderza w srebrnego McLarena. Koniec wyścigu dla Buttona. Vettelowi udaje się zjechać do boksów, wymienić spojler i wrócić na tor. Chociaż jest jednym z najszybszych zawodników w wyścigu, nie zdobywa w Belgii ani jednego punktu. Wygrywa Lewis Hamilton na McLarenie i znowu odbiera prowadzenie Webberowi.
Ofensywa Ferrari
Zespół Ferrari wiedział, że wyścig w Monza to ostatnia szansa na atak. Fernando Alonso nie zawiódł włoskich kibiców i pewnie wygrał Grand Prix Włoch. Podobnie było i w Singapurze. Kierowca Ferrari pokonał obu kierowców RedBulla i niespodziewanie stał się poważnym kandydatem do wygrania mistrzostw, awansując na pozycję wicelidera. W Japonii RedBulle były bezkonkurencyjne. Wygrał Vettel przed Webberem, a na najniższym stopniu podium stanął - a jakże - Fernando Alonso. Walka o tytuł weszła w decydująca fazę. Aż pięciu kierowców miało jeszcze szanse na najwyższe trofeum.
Grand Prix Korei Płd. przeszło do historii nie tylko dlatego, że był to pierwszy w historii wyścig Formuły 1 w tym kraju, ale ze względu na panujące warunki na nowo wybudowanym torze w Yeongam. Świeża nawierzchnia, ukończona zaledwie kilka dni przed wyścigiem i niekończące się ulewy sprawiły, że to Grand Prix należało do najtrudniejszych w całym sezonie. Wyścig wystartował za samochodem bezpieczeństwa, po czym został przerwany ze względu na deszcz. Po wznowieniu rywalizacji ponownie stawkę poprowadził samochód bezpieczeństwa, który jeszcze kilkukrotnie wyjeżdżał na tor podczas wyścigu. Już na samym początku warunków nie wytrzymał Webber wypadając z toru i rozbijając własny bolid, a także Nico Rosberga, który nie miał gdzie uciekać przed "dryfującym" bolidem Australijczyka. Również Vettel nie zdobył w Korei ani jednego punktu - awaria silnika pozbawiła go pewnego zwycięstwa.
Najwięcej zimnej krwi zachował Fernando Alonso i to właśnie kierowca Ferrari miał największe powody do zadowolenia. Stwierdził, że to był najlepszy wyścig w jego karierze, gdyż po raz pierwszy wygrał deszczowy wyścig. Hiszpan też umocnił swoją pozycję lidera.
Rewelacyjny finisz Vettela
Walka o tytuł trwała do końca. Największe szanse dawano Alonso, który miał jedenastopunktową przewagę nad Webberem. Najmniejsze szanse miał Vettel, który tracił do Alonso aż 25 punktów. Ale to właśnie Vettel okazał się rewelacją końcówki sezonu. Wiedział, że musi pojechać na maksimum możliwości swoich i samochodu. Trwały spekulacje, czy RedBull nie powinien postawić na Marka Webbera, który miał większy dorobek punktowy od Vettela i łatwiej byłoby mu prześcignąć w rywalizacji Alonso. Ale nie. Zaryzykowano tytuł w kategorii kierowców na korzyść czystej sportowej rywalizacji. I udało się. Vettel wygrał dwa ostatnie wyścigi sezonu. Najpierw w Brazylii odrobił nieco punktów utrzymując za sobą swojego partnera i największego rywala - Webbera, a także Alonso, który był trzeci. Mając ciągle niekorzystny bilans punktowy musiał walczyć do końca jeszcze w Abu Zabi i dodatkowo liczyć, że jego rywale nie zdobędą zbyt wielu punktów.
Szczęście sprzyja odważnym
Finał w Abu Zabi był godny walki o tytuł najszybszego kierowcy naszego globu. Vettel już w kwalifikacjach pokazał, że interesuje go tylko zwycięstwo. Ale z walki nie rezygnował Alonso. Zespół Ferrari popełnił jednak błąd, który kosztował go mistrzostwo. Skoncentrowali się na zawodniku, który teoretycznie stanowił większe zagrożenie dla Alonso, a więc na Marku Webberze. Pilnie śledzili czasy przejazdu Australijczyka i jego taktykę. Gdy Webber zjechał na zmianę opon, niemal w tym samym momencie ściągnęli do boksów Alonso. Ale to był błąd. Kierowca Ferrari utknął na dalszych miejscach podczas, gdy prowadzący wyścig Vettel odjeżdżał rywalom, coraz bardziej zwiększając swoją przewagę. Niebanalne role odegrali w tym wyścigu kierowcy Renault. Świetnie taktycznie pojechał Robert Kubica i równie rewelacyjnie jego kolega z zespołu Vitaly Petrov. To zwłaszcza Rosjanin powstrzymał furiackie ataki Fernando Alonso, który próbował odrobić stracone wcześniej pozycje. Nie popełniając żadnego błędu utrzymał za sobą kierowcę Ferrari odbierając mu cenne punkty.
Vettel Mistrzem Świata
Można powiedzieć, że mistrzostwa 2010 rozstrzygnęły się sprawiedliwie. Oba tytuły mistrzowskie przypadły najlepszemu zespołowi, który zbudował najszybszy bolid według nowego regulaminu. Błędy Vettela i awarie jego samochodu sprawiły, że byliśmy świadkami emocjonującej walki aż do ostatniego okrążenia. Sebastian Vettel został najmłodszym Mistrzem Świata Formuły 1 w wieku 23 lat i 134 dni. Zdetronizował w tej kategorii Lewisa Hamiltona.
W cieniu walki o tytuł mistrzowski obserwowaliśmy stosunkowo słabe występy nowych ekip. Okazało się, że Ross Brawn, pracujący obecnie pod szyldem Mercedesa, nie zdołał powtórzyć sukcesu sprzed roku i nie zbudował szybkiej maszyny. Debiutujące zespoły pokazały, że wejście do Formuły 1 nie jest prostą sprawą i zbudowanie dobrego samochodu nastręcza wiele trudności nawet takim specjalistom, jak Mike Gascoyne z Lotusa. Robert Kubica po raz kolejny potwierdził, że należy do elity kierowców Formuły 1, ale słaby samochód nie pozwolił mu na osiągnięcie lepszych rezultatów.
W przyszłym sezonie kolejna zmiana regulaminu i kolejne rozdanie. Jak wypadną tegoroczni bohaterowie okaże się niebawem.
źródło: Autodrom.pl