|
Cze11 Nuda w IndianapolisData: 2007-06-11 W niedzielę 10 czerwca 2007 roku kibice sportów samochodowych mieli okazje obejrzeć jeden z najnudniejszych wyścigów w historii Formuły 1. Najwyraźniej tor w Indianapolis nie sprzyja promocji wyścigów Formuły 1 w USA.
Po 73 okrążeniach wyścigu cztery pierwsze miejsca na mecie zajęli kierowcy, którzy zdobyli cztery pierwsze pola startowe. Być może cała pierwsza dziesiątka kierowców dojechałaby w niezmienionym szyku, gdyby nie błąd na pierwszym zakręcie debiutanta - Sebastiana Vettela jadącego na BMW i wypadinbęcie z wyścigu Nicka Heidfelda z powodu awarii - również na BMW.
Wspomniany już pierwszy zakręt był powodem wycofania się z wyścigu 3 kierowców. Do 13 okrążenia nie działo się na torze zbyt wiele, kiedy to po własnym błędzie zakopał sie na pooczu Japończyka takuma Sato na Super Aguri. Nawet PitStopy nie były w stanie zaburzyć kolejności w wyścigu i tylko raz wydawało się, że Fernando Alonso będzie w stanie zaatakować prowadzącego Lewisa Hamiltona, kóry zmuszony był przepychać się przez tłok zdublowanych zawodników. Ale po jednej próbie Alonso nie miał więcej sposobności na zbliżenie się do kolegi z zespołu i zaatakowanie go ponownie. Dzięki temu drugie z rzędu i drugie w karierze zwyięstwo przypadło młodemu Anglikowi, który kontynuuje swoją niesamowitą passę.
Poza tym nic więcej ciekawego nie obserwowaliśmy. Nieco walki było na dalszych miejscach, jednakże większość z nich to były manewry wyprzedzania przy końcu długiej prostej startowej, które kończyły się z większym lub mniejszym powodzeniem w przypadku różnych kierowców.
Dla mnie zabrakło emocji w tym wyścigu. Większość kierowców jechała po swoje i bez większego ryzyka. Poza tym współczesne samochody nie są w stanie zapewnić kibicom odpowiedniej dozy emocji i widowiska. Zamrożony rozwój silników V8 doprowadził do skoncentrowania wszelkich wysiłków na rozwiązaniach aerodynamicznych. Samochody są bardzo czułe na wszelkie regulacje, które niejako z góry definiują pozycję danego kierowcy. Jedynymi czynnikami, które mogą wpłynąć na wynik są błędy kierowcy, awarie samochodu (które zdarzają się już coraz rzadziej), a także źle zaplanowane strategie zjazdów do boksu. Wszystko to powoduje, że Formuła 1 kolejny już raz obnaża się w kraju showbiznesu. Nie dziwi więc widok pustych trybun na największej arenie sportów samochodowych świata.
Za dwa tygodnie Formuła 1 wraca do Europy. Angielsy kibice z entuzjazmem oczekują kolejnych występów swojego idola. Pozostali z niepokojem czekają na powrót na tory wyścigowe ducha rywalizacji i zaciętej walki. Ale walki na torze, a nie w boksach, wśród mikroprocesorów, analityków i inżynierów. Oby wrócił jak najszybciej... źródło: S.S.
| | |
|