Jego wyścig o GP Niemiec w ostatni weekend skończył się na bandzie, ale kierowca zespołu Toyoty staje już do walki o GP Węgier.
Oto refleksje Timiego Glocka na temat wypadku na Hockenheim oraz spojrzenie w przyszłość, kiedy w najbliższy weekend znowu zasiądzie w kokpicie, by tetsować na torze Jerez.

Pytanie:
Jak się czujesz?
Timo Glock:
Czuję się dobrze. Niedzielną noc spędziłem w szpitalu ale tylko po to, by lekarze dokończyli badania. Zrobili mi prześwietlenia rentgenowskie i rezonans magnetyczny i nie widzieli żadnych problemów, więc w poniedziałek rano pojechałem do domu żeby trochę odpocząć i żeby zbadał mnie mój lekarz. To było bardzo mocne uderzenie i zaraz po nim bolały mnie plecy, więc wysiadłem z samochodu ale teraz jest już w porządku. Właściwie znacznie gorzej wyglądało to w telewizji niż rzeczywiście było.

Pytanie:
Możesz nam opowiedzieć o wypadku?
TG:
Dobrze mi szło, chciałem zdobyć punkty i jechałem trochę za szeroko w ostatnim zakręcie 35. okrążenia. To nie był główny problem, bo większość samochodów jedzie w ten sposób na pewnym etapie wyścigu, ale poczułem, że ucieka mi tyl samochodu. Próbowałem go złapać ale nie mogłem. Nie miałem nad tym żadnej kontroli, byłem jak pasażer. Kiedy zobaczyłem to później w TV widziałem, że coś pękło w prawym, tylnym zawieszeniu.

Pytanie:
Martwisz się tym, co ci się przydarzyło?
TG:
Nie martwię się tym zupełnie ponieważ całkowicie ufam zespołowi. Pracujemy razem nad poprawą wyników i niezawodności samochodu.

Pytanie:
Jakie masz teraz plany?
TG:
Trochę czasu spędziłem w domu relaksując się, teraz znowu jestem gotowy do jazdy. Fizycznie czuję się absolutnie dobrze, więc czekam do czwartku żeby znowu wsiąść do samochodu. Będziemy przygotowywać się do GP Węgier na Hungaroring, więc testy są ważne i cieszę się, że mogę w nich uczestniczyć. Potem oczywiście wezmę udział w wyścigu na Węgrzech, gdzie oczekuję równie dobrego wyniku i mam nadzieję na punkty.

źródło: F1.com