Autodrom Główna Kontakt Agencja
 
 FORMUŁA 1 Sezon 2007
 Sezon 2007 +
--

F1 Bilety
F1 Wiadomości
F1 Sezony
F1 Mistrzowie
F1 Technika
F1 Baza Wyników
..
Kalendarz
FAQ
Pomoc do sklepu

Artykuł o F1

Wrz30

Heroiczne zwycięstwo Hamiltona

Data:  2007-09-30

Heroiczne zwycięstwo Hamiltona

Rozegrane po 33 latach na torze Fuji Grand Prix Japonii zdominowała deszczowa pogoda.
U stóp góry Fujijama, wygasłego od kilkuset lat wulkanu, rozegrano jeden z najbardziej dramatycznych wyścigów w sezonie.
W piątek warunki pogodowe były niezłe i chociaż nie było zbyt dużo słońca, kierowcy mogli spokojnie zapoznać się z charakterystyką toru i dokonać odpowiednich ustawień w bolidach. Pierwszy trening należał do obu kierowców Ferrari, natomiast w drugim piątkowym treningu zespół McLarena lepiej poradził sobie z ustawieniami samochodu i tym razem najszybszymi okazali się obaj kierowcy brytyjskiego zespołu.
W sobotę deszcz i mgła na dobre zadomowiły się na torze. Z tego powodu drastycznie skrócony został trening. Pod znakiem zapytania stało rozegranie kwalifikacji do wyścigu. Nawierzchnia toru nie specjalnie nadawała się do ryzykanckiej jazdy w kwalifikacjach, w których zawodnicy starają się wycisnąć wszystko ze swoich maszyn. Mimo wszystko, pomimo padającego deszczu i bardzo śliskiego miejscami asfaltu, kwalifikacje odbyły się, a szczęśliwym posiadaczem Pole Position został pretendent do tytułu, lider klasyfikacji generalnej, Anglik Lewis Hamilton z zespołu McLarena. Dosłownie w ostatnich sekundach kwalifikacji pokonał swojego kolegę Fernando Alonso, zdobywając najlepszy czas i bardzo dobrą pozycję wyjściową do niedzielnego wyścigu.
Swietnie w kwalifikacjach pojechali Nico Rosberg na Williamsie (6.), Mark Webber na RedBull (8.), Jenson Button na Honda. Sensacyjną dziewiątą pozycję zajął Sebastian Vettel na ToroRosso, po raz pierwszy kwalifikując ten zespół w pierwszej dziesiątce!

W niedzielę nie było poprawy pogody, więc wszyscy zdawali sobie sprawę, że będzie to trudny i ryzykowny wyścig. Były też głosy, żeby odwołać całą imprezę, gdyż w takich warunkach nie da się ścigać. Pomimo wątpliwości o 13:30 czasu lokalnego 22 samochody ustawiły się na starcie do wyścigu. Sędziowie zdecydowali, że start odbędzie się za samochodem bezpieczeństwa (tzw. Lotny start), aby zmniejszyć ryzyko masowego karambolu na pierwszym zakręcie. Ponadto tuż przed wyścigiem postanowiono rozesłać nakaz wszystkim zespołom, aby na wyścig przygotowano opony na bardzo mokry tor. Decyzja ta spowodowała pewne perturbacje, które zespół Ferrari odczuł na swojej skórze bardzo boleśnie.


Tuż po starcie przez 19 okrążeń kierowcy podążali za samochodem bezpieczeństwa, wzbijając fontanny wody spod swoich bolidów. Już po pierwszym okrążeniu obaj kierowcy Ferrari zjechali do boksów na wymianę opon z tzw. "intermediate" na obligatoryjnie narzucone przez FIA na mokrą nawierzchnię. Podobno kierownictwo zespołu otrzymało informację od sędziów, że jeśli nie zamienią opon w samochodach obu swoich kierowców grozi im dyskwalifikacja z wyścigu (!). Jakim cudem Ferrari nie otrzymało tej wiadomości przed wyścigiem, skoro 10 pozostałych zespołów zastosowało się posłusznie do tego nakazu, pozostanie tajemnicą. Faktem jest, że już na początku wyścigu było wiadomo, że walczącemu o tytuł mistrzowski Raikkonenowi będzie bardzo dogonić czołówkę, nie mówiąc o wygraniu wyścigu.

Gdy wywieszono w końcu zielone flagi i dano znać kierowcom, rozpoczęła się dramatyczna rywalizacja. Doskonałą piątą pozycję stracił tuz po starcie Nick Heidfeld, rozbijając przy okazji Hondę Jensona Buttona. Chwilę później kontrolę nad samochodem stracił Alex Wurz, demolując swojego Williamsa i potrącając niewinnego kierowcę Ferrari Felipe Massę. Czołówka pojechała jednak bez przeszkód, a Lewis Hamilton pewnie prowadził wyścig przed Fernando Alonso. Za obydwoma McLarenami podążali niespodziewanie Vettel, Webber i dwaj kierowcy Renault - Kovalainen i Fisichella.
Nie wiadomo, jak skończyłby się wyścig, gdyby nie kolejny wyjazd samochodu bezpieczeństwa. Tym razem za sprawą Alonso, który rozbił swojego McLarena jadąc na granicy przyczepności i chyba trochę nieuważnie, gdyż po pierwszym postoju w boksie spadł na dalsze pozycje i musiał rywalizować z teoretycznie słabszymi zawodnikami o utrzymanie pozycji. Wjeżdżając na łuku w kałużę samochód wymknął się Hiszpanowi spod kontroli i uderzył w bandę, gdyż w tym akurat miejscu ogrodzenie toru znajduje się bardzo blisko i nie ma miejsca na bezpieczne skorzystanie z wyasfaltowanych poboczy.
Swoim przedwczesnym wypadnięciem Alonso drastycznie zmniejszył swoje szanse na obronę tytułu mistrzowskiego.

W trakcie przebywania na torze samochodu bezpieczeństwa doszło do absurdalnego zderzenia pomiędzy kierowcami, jadącymi na pozycjach 2. i 3. - Markiem Webberem i Sebastinaem Vettelem. Jadący na rewelacyjnej trzeciej pozycji Niemiec zagapił się na wykonującego przedziwne manewry Hamiltona i nie zauważył, jak niebezpiecznie zbliża się do jadącego przed nim Australijczyka Webbera. W ułamku sekundy samochody zderzają się. RedBull Webbera po paru piruetach zatrzymuje się na poboczu. Vettel zdoła dojechać do boksu, ale jego bolid także zostaje bezpowrotnie uszkodzony. Gdyby nie to zdarzenie nie wiadomo, czy kierowca zespołu ToroRosso nie stanąłby na podium, zapewniając zespołowi najlepszy wynik w historii i pierwsze punkty w sezonie. Szkoda, bo Vettel fantastycznie jechał przez cały czas i pokazał, że znakomicie panuje nad swoim samochodem w tak trudnych warunkach.
Wściekły na Niemca był Australijczyk, któremu uciekło pierwsze w tym sezonie miejsce na podium. Jak twierdził, był w stanie nawet zaatakować jadącego na czele Hamiltona...

Przedziwny wyścig dla Ferrari nie skończył się wprawdzie totalną klęską, ale też powodów do zadowolenia było mało. Wprawdzie po 4 pit-stopach Raikkonen zdołał dopaść czołówkę i włączyć się do walki o drugie miejsce, to nie był w stanie wyprzedzić Kovalainena, który odziedziczył druga pozycję po Webberze i zachował ją aż do mety. Jeszcze gorzej wypadł bilans punktowy dla Ferrari - Hamilton powiększył swoją przewagę nad Raikkonenem do 17 punktów i szanse Fina na zdobycie tytułu są już tylko na papierze.

Pomimo tego, że warunki na torze były bardzo trudne, kierowcy nie kryli zadowolenia po zakończonym wyścigu. Wprawdzie twierdzili, że to czyste szaleństwo ścigać się z prędkościami powyżej 200 km/h w takich warunkach, kiedy widoczność za sprawą mgły i deszczu momentami wynosiła 50 m, to niemal każdemu z nich taka jazda sprawiła dużo frajdy.

Zwycięstwo Hamilona, czwarte w tym sezonie, daje mu na dwa wyścigi przed końcem pewne prowadzenie i tylko nieszczęśliwy zbieg okoliczności i duży pech może go pozbawić zwycięstwa. Jego rywale jednak nie składają broni i zapowiadają, że nie oddadzą tytułu bez walki.

źródło: E.D.
 
 
Dodaj do:
Facebook
|
Zakładki Google
|
Delicious
|
Twitter
|
Wykop
 
 

GŁÓWNA :: O AGENCJI :: WSPÓŁPRACA :: FAQ :: KALENDARZ :: KONTAKT