V8 tylko w jednym celu - zwycięstwa.
Mamy już za sobą prezentację Toyoty, która jako pierwsza pokazała swój bolid na rok 2006, a także BMW-Saubera, Ferrari i Hondy.
Dzisiaj zobaczyliśmy, jak będzie wyglądało najnowsze dzieło Franka Williamsa i jego inżynierów: Williams FW 28.
Po dosyć nieoczekiwanym rozstaniu z BMW, nie zakończonym niestety sukcesem, team Franka Williamsa sprawiał wrażenie przygnębionego zespołu, który stracił jakże ważne wsparcie wielkiego koncernu, a także poniekąd motywację. Przez kilka miesięcy trwały spekulacje, jaki silnik zostanie zamontowany do Williamsa w sezonie 2006, aż w końcu wybór padł na Forda i jego wyścigową wersję Cosworth. I po raz kolejny Frank Williams pokazał, że nie z takich tarapatów można wyjść obronną ręką.
Jednakże spekulacjom na temat silników dla Williamsa nie ma końca. W historii brytyjskiego teamu można zauważyć pewną powtarzalność jeśli chodzi o współpracę z koncernami budującymi silniki. Wiliams napędzany był przecież przez Hondę (1984-1987), Renault (1989-1997),no i ostatnio przez BMW (2000-2005). Da się zauważyć, że Frank Williams stara się nakłonić do współpracy duże firmy i zwykle osiąga z nimi sukces. W sytuacji utraty dużego producenta silników, Frank uciekał się do doraźnych rozwiązań na sezon, bądź dwa, aby w tym czasie nakłonić do współpracy kolejny duży koncern. Krążą plotki, że Williams zaczyna coraz częściej spoglądać w stronę Toyoty.
Jaki będzie rezultat tych spekulacji i domysłów, już niedługo się przekonamy. Odnoszę jednakże wrażenie, że rozstanie z BMW wyszło Willimasowi na dobre. Po nieudanych aerodynamicznie modelach z poprzednich lat wygląda na to, że tym razem nowa konstrukcja może okazać się "czarnym koniem" mistrzostw, czego bardzo bym sobie życzył. W kilkuletnim związku Williamsa z BMW zauważalna była dominacja tego drugiego, który ostatnio o wszystkie niepowodzenia zaczął obwiniać brytyjski zespół. Teraz jest szansa na powiew świeżości i nowego ducha, czego dowodem może być również zatrudnienie jako kierowcy młodziutkiego Nico Rosberga, pół krwi Niemca i pół krwi Fina, syna mistrza świata z roku 1982 Keke Rosberga. Jeśli wszystko dobrze się potoczy, może on tworzyć interesujący duet razem z kolegą z zespołu, Australijczykiem Markiem Webberem.
Frank Williams daje wyraźnie wszystkim do zrozumienia, że interesują go tylko zwycięstwa i walka o mistrzowski tytuł. Pomimo tych deklaracji z zaciekawieniem będę przyglądał się wyczynom odmienionego Williamsa i jego kierowców i nie ukrywam, że sprawiłoby mi radość oglądanie Williamsa przed BMW...
źródło: S.S.