Ron Dennis, szef zespołu McLarena, z pewnością nie ma powodów do zadowolenia po pierwszych testach sezonu 2015. Oczekiwany i budzący spore emocje związek McLarena z Hondą, jako dostawcą silników, jak na razie daje więcej powodów do zmartwień, niż do radości. Podczas testów w hiszpańskim Jerez nowy bolid borykał się ciągle z kłopotami technicznymi, a testy w Barcelonie zakończono wypadkiem Fernando Alonso, którego przyczyny ciągle nie są wyjaśnione.

Może nie należy wyciągać zbyt pochobnych wniosków, jednak wszystko wskazuje na to, że Honda nie prezentuje jeszcze oczekiwanej formy i bardziej nawiązuje do swojej formy z lat 60-tych niż 80-tych. Z drugiej strony McLaren utracił rozmach, z jakim projektował swoje samochody. Najnowszy MP4/30 nie wydaje się być rewolucyjną konstrukcją, od początku zaprojektowany do współpracy z silnikiem Hondy.

Sytucja McLarena jest dosyć trudna, gdyż zostały rozbudzone nadzieje na dobre występy. Oczywiście sprowadzenie do zespołu Alonso miało ku temu służyć. Obecnie powstaje pytanie, czy kierowcy McLarena będą w stanie dojeżdżać regularnie do mety.

Jednak jeśli spojrzeć wstecz i przyjrzeć się zaangażowaniu Hondy w Formułę 1, to nigdy początki tego japońskiego producenta nie wyglądały zbyt różowo. Nawet wtedy, gdy Honda wraz z McLarenem zdominowali mistrzostwa, początkowo nie szło im najlepiej i musieli odczekać kilka sezonów, zanim prawdziwy potencjał silnika został wykorzystany. Być może i tym razem tak będzie.

Już niedługo Grand Prix Australii i na pewno obraz sytuacji będzie pełniejszy.

źródło: Autodrom.pl