Autodrom Główna Kontakt Agencja
 
 FORMUŁA 1 Sezon 2006
 Sezon 2006 +
--

F1 Bilety
F1 Wiadomości
F1 Sezony
F1 Mistrzowie
F1 Technika
F1 Baza Wyników
..
Kalendarz
FAQ
Pomoc do sklepu

Artykuł o F1

Paź1

Gumowa loteria - Grand Prix Chin.

Data:  2006-10-01

Gumowa loteria - Grand Prix Chin.

Rozgrywane na torze w Shanghaju Grand Prix Chin zdominowane było przez taktyczne decyzje zespołów i kierowców odnośnie wyboru opon. A wszystko za sprawą pogody, która zafundowała kibicom i uczestnikom zmienna warunki. Dosyć często padał deszcz, po czym przestawał i znowu zaczynał. W tych okolicznościach nawierzchnia toru była mokra, potem nieco przesychała, by za chwilę znowu pokryć się cienką warstwą wody.

W takiej atmosferze rozegrano kolejną eliminację Mistrzostwa Świata Formuły 1. Po raz kolejny okazało się, że opony francuskiej firmy Michelin sprawują się znacznie lepiej na mokrym torze. Dla przypomnienia - tego ogumienia używa zespół Renault z aktualnym Mistrzem Świata Fernando Alonso. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Po sobotnich kwalifikacjach pierwsze dwa pola startowe zajęły samochody Renault z Hiszpanem na Pole Position. W tych warunkach duże powody do zadowolenia ze swojej postawy miał Michael Schumacher, który jako jedyny kierowca na oponach Bridgestone zakwalifikował się do pierwszej dziesiątki.

Podczas startu tor był mokry i oba samochody Renault wyraźnie odskoczyły reszcie stawki. Tylko Kimi Räikkönnen był w stanie utrzymać tempo narzucone przez żółto-błękitne bolidy. Już na pierwszym zakręcie wycieczkę na trawę "zaliczył" Robert Kubica, potrącony przez swego imiennika z Holandii, Roberta Doornbosa na samochodzie RedBull. Po tym incydencie Polak spadł na ostatnią pozycję i to on stał się główną atrakcją pierwszej części wyścigu. Wyprzedzał po kolei wolniejszych rywali, do których zaliczali się m.in. dwaj kierowcy Toyoty - Ralf Schumacher i Jarno Trulli, Nico Rosberg na Williamsie, David Coulthard na RedBull i Felipe Massa na Ferrari. Z ostatniej pozycji awansował bardzo szybko do pierwszej dziesiątki, zanim nieudany Pit Stop zepsuł mu znakomity wynik.

W czołówce natomiast trwała pogoń za kierowcami Renault. W miarę upływu czasu tor coraz bardziej wysychał i opony Bridgestone zaczęły nabierać swojej optymalnej temperatury. Czerwone Ferrari Shumachera najpierw uporało się jedną Hondą Jensona Buttona, a następnie z kolejną ? Rubensa Barichello ? awansując tym samym na czwartą pozycję. Pierwsza sesja zjazdów do boksów na tankowanie przyniosła odpadnięcie z wyścigu Räikkönnena, któremu "przydarzyła się" awaria elektroniki w samochodzie. Następnie błąd (jak to możliwe?) popełniła ekipa Renault, zmieniając opony w samochodzie Alonso tylko na przedniej osi. Dzięki takiemu zagraniu Mistrz Świata był zdecydowanie wolniejszy nawet od swojego kolegi z zespołu Fisichelli, który wyprzedził kolegę z zespołu niespodziewanie obejmując prowadzenie.

Mniej więcej w połowie wyścigu zaczęła się wojna nerwów, którą przegrał Robert Kubica i jego zespół BMW. Chcieli być sprytniejsi od innych i zaryzykowali zmianę opon na tor suchy, gdyż miejscami rzeczywiście tor wydawał się nie mieć na nawierzchni ani kropli wody. Jednak decyzja ta podjęta była o wiele za wcześnie. Po kilku piruetach i wycieczkach na trawę Kubica zmuszony był wrócić do boksu i z powrotem założyć opony dostosowane do zmiennych warunków. Kosztowało go to spadek z 5. na 15. miejsce... Tymczasem czołówka jechała dalej, a opony Schumachera w miarę trwania wyścigu zwiększało swoją przyczepność. Około dziesięciu okrążeń po nieudanym manewrze Polaka przyszedł w końcu czas na zmianę opon na suchą nawierzchnię. Jadący na drugiej pozycji Schumacher zjechał jedno okrążenie wcześniej od prowadzącego Fisichelli. Jak się później okazało był to decydujący moment wyścigu. Wprawdzie pozostając dłużej na torze lekkim samochodem Fisichella miał taką przewagę nad Niemcem, że po zjeździe do boksu, wymianie opon, dotankowaniu i powrocie na tor zachował minimalne prowadzenie, to jego nowe opony nie nabrały odpowiedniej temperatury. Wykorzystał to kierowca Ferrari i pędząc po wewnętrznej pierwszego zakrętu odważnym manewrem wyprzedza nieco zaskoczonego Włocha. Tym razem wszystko ułożyło się po myśli Ferrari. Wprawdzie jeszcze trzeci Alonso wyprzedza drugiego Fisichellę (a może Fisichella pozwolił się wyprzedzić?) i zbliża się do prowadzącego Ferrari Schumachera. Nie zdoła jednak nawiązać bezpośredniej walki o czołową lokatę.

Po bezbłędnym wyścigu Michael Schumacher zostaje zwycięzcą, przed dwoma kierowcami Renault. Nie mieli oni zadowolonych min na podium z dwóch powodów: po pierwsze przegrali wyścig będąc na prowadzeniu, a po drugie Alonso stracił swoją pozycję lidera na korzyść Michaela Schumachera, który ma wprawdzie taką samą ilość punktów co Alonso, jednakże ma na swoim koncie więcej zwycięstw w sezonie.

Na dalszych pozycjach odbyła się pasjonująca, na granicy fair play, walka o czwartą pozycję. Jadący na szóstej pozycji Jenson Button zaatakował w końcówce wyścigu, wyprzedzając najpierw swojego kolegę Rubensa Barichello, a następnie zaczął przyciskać Niemca Nicka Heidfelda na BMW. Przed ostatnim zakrętem wyścigu zrobiło się bardzo tłoczno, gdyż walcząca ze sobą trójka dogoniła dublowanych zawodników, w tym Japończyka Takuma Sato na Super Aguri. Jadąc po wewnętrznej Nick Heidfeld nie odpuszczał i chciał do końca obronić się przed atakującym Buttonem, ale musiał zjechać na bardziej suchą część toru, aby mieć lepszą przyczepność przed wejściem w zakręt. Niestety to samo zrobił Japończyk jadąc dużo wolniej swoim samochodem. Awaryjne hamowanie Heidfelda postawiło nieco w poprzek toru jego BMW, w które uderzył jadący tuż za nim Barichello. Button, będąc po wewnętrznej toru, nie tylko uniknął kolizji, ale wykorzystał zamieszanie i wpadł na metę jako czwarty. Heidfeld doprowadził swoje uszkodzone BMW na pozycji 7. Na mecie nie krył rozgoryczenia i pretensji do dublowanego zawodnika. Za swoje zachowanie Takuma Sato został ukarany dyskwalifikacją. A był to jeden z bardziej udanych wyścigów dla zespołu Super Aguri.

Bardzo słaby wyścig zaliczyli kierowcy Toyoty. Nie tylko nie dojechali do mety, to jeszcze przez pół wyścigu "ciągnęli się" na końcu stawki, stanowiąc tylko tło do innych rywalizujących ze sobą samochodów. Jest to niezbyt optymistyczna prognoza na kolejny wyścig, który odbędzie się już w kolejny weekend. Tym razem japońskie zespoły będą rozgrywać rodzime Grand Prix na torze Suzuka w Japonii. Przedostatni wyścig sezonu zapowiada się bardzo pasjonująco. Na pewno zbliży któregoś z pretendentów do mistrzowskiego tytułu. Tylko którego?

źródło: S.S.
 
 
Dodaj do:
Facebook
|
Zakładki Google
|
Delicious
|
Twitter
|
Wykop
 
 

GŁÓWNA :: O AGENCJI :: WSPÓŁPRACA :: FAQ :: KALENDARZ :: KONTAKT